Podstawową informacją dla każdego turysty jest to, że Malezyjczycy kochają jedzenie, ponad wszystko! Często słyszy się tu zamiast „Jak spędziłaś weekend?” „Co dobrego jadłaś?”…
Wsiadając z samolotu w Kuala Lumpur byłam przygotowana na wiele. Reaserch zrobiony przed wyjazdem nie wystarczył jednak, by uspokoić moje kubki smakowe. A te oszalały na widok straganów obsypanych kolorowymi sklejkami z ryżu, różnobarwnymi naleśniczkami, rollsami i ciastkami. Do tego tak zwane „mammaki”- uliczne budki i przybudówki prezentujące szeroki wybór dań, oczywiście bez angielskiego menu..skąd ja miałam wiedzieć co to do cholery jest nasi lemak, mee yawa, roti, tandori czy inne dziwaczne nazwy wysypujące się z ust tubylców?! Po miesiącu jednak nauczyłam się podstaw, a wiedza o kulinarnych upodobaniach tam panujących osiągnęła zadowalający poziom.
Na sam widok reszty zdjęć... Sami zobaczcie!
...
Żeby nie popaść w chaos, zacznę od najlepszego czyli malajskich słodyczy. Co dla przeciętnego europejczyka może wydawać się dziwne ? Ano fakt, że nie znajdziecie tutaj praktycznie nic z czekolady! Powód ? Bardzo prosty, ciężko skonsumować ten produkt przy temperaturze 35 stopni. Zamiast tego stoiska uginają się pod wiórkami kokosowymi, gęstym cukrem palmowym, kruszonym lodem z dodatkiem mleka sojowego czy mięciutkimi słodkimi bułeczkami, wypełnionymi czerwoną fasolą, kukurydzą czy kaya, malajskim dżemem kokosowym robionym na jajku…
No to zaczynamy ! :
1.
Po lewej: egg tarts- ciasteczka nadziane słodką kremową jajeczną masą o wyczuwalnej nucie wanilii.
Po prawej: cheese tarts- numer jeden do spróbowania! Słodkie serowe nadzienie z lekkim aromatem parmezanu i wanilii wylewające się na brodę po nagryzieniu spieczonej skorupki.Mniam...
Oba cudeńka najlepiej konsumować na ciepło, kiedy środek nadal jest płynny i przyjemnie ogrzewa podniebienie...
2. Kuih
czyli malezyjskie ciasteczka, w większości składające się z klejącego ryżu i galaretek ale spotykane również w innych formach.
Kuih ketayap- naleśniczki które zieloną barwę zawdzięczają liściom pandan, w środku nadzienie z kokosa i cukru palmowego. Najlepsze jadłam na little india- dzielnicy indyjskiej w KL.
Na lewo: Seri muka- dzielą się na dwie warstwy, górna z galaretowatego puddingu z liści pandan, a dolna z kleistego ryżu. Przepyszne!
Prawy dolny: również odmiana kuih- z warstwami puddingu ze słodkich ziemniaków i ryżem pośrodku.
Prawy górny: Kluski z mąki ryżowej otoczone w cukrze pudrze nadziane miazgą z orzechów i cukru palmowego. Uwaga! Rozlatują się jeśli nie zjecie ich na raz.
A to klejący się pudding z fasolą i kawałkami orzechów w środku. Najlepszy! ( do tego nie przesłodzony więc mój umysł żywieniowca tym bardziej go zaakceptował)
Na stoiskach znajdziecie również ondeh ondeh- gotowane, zielone kuleczki z mąki ryżowej, ekstraktu z liści pandan, nadziane płynnym cukrem palmowym i otoczone w wiórkach kokosowych. Must eat w Malezji! Wybuchają tą słodką masą po nagryzieniu!
3.
Bułeczki robione na parze dostępne na stoiskach z dim sum'ami. Ciekawa konsystencja i płynne nadzienie o różnych smakach ( na zdjęciu: kukurydza i liście pandan).
Dodatkowo moim faworytem były, do złudzenia przypominające nasze kluski na parze, pełnoziarniste bułeczki Pau nadziane słodką kukurydzą ( lub czeroną fasolą czy wspomnianą na początku kaya'ą ). Ciężko zjeść na raz tylko jedną, są niesamowite!
4.
Desery na bazie skruszonego lodu z dodatkiem mleka sojowego, podane z kuleczkami z grass jelly, czerwoną fasolą i kluskami z matcha. Do dostania w sieci kawiarnii snowflakes. Może nie w 100% malezyjskie danie (pochodzenia z Tajwanu) ale warte polecenia i łatwo dostępne w KL.
5.
Apam balik- grube naleśniki przełożone nadzieniem z pokruszonych orzechów, nasączone miodem i super chrupiące. Na nocnych marketach, można dostać również z dodatkiem banana czy czekolady. Polecam jednak tradycyjne. Na chinatown, sprzedaje je starszy Pan i lepszych nie jadłam.
6.
Mooncake- czyli mokre zbite ciasto, a raczej masa z żółtkiem jajka w środku (stąd w ich nazwie księżyc). Dostępne w czasie trwania święta Środka Jesieni, które miałam szczęście zobaczyć.
7.
Cendol- lekko słodkie, przyjemnie rozpływające się w ustach cienkie galaretki z mąki z zielonego groszku. Pod nimi kruszony lód z mlekiem kokosowym z dodatkami według uznania sprzedawcy (najczęściej jest to masa z czerwonej fasoli)
8.
Woda z trzciny cukrowej- obok tej z kokosa mój ulubiony napój! Umieszczam go w tym poście dzięki jego naturalnej słodyczy. Idealnie orzeźwia i łagodzi skutki ostrych potraw ;)
Ktoś z was odwiedził również ten cudowny kawałek świata i podzieli się ze mną swoimi spostrzeżeniami odnośnie słodkości w KL? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz