Nigdy nie rozumiałam fenomenu "kubkowych" proszków z których, jakimś cudem po zalaniu wrzątkiem, otrzymujemy substancję teoretycznie nadającą się do jedzenia. Przecież wykonanie własnoręcznie budyniu czy kisielu zajmuje niewiele więcej czasu, za to walorami smakowymi i właściwościami bije na łeb, na szyję paczkowane zamienniki. A więc do roboty!
Składniki:
-marchew, obrana i starta na tarce o małych oczkach
-sok wyciśnięty ze świeżej pomarańczy + miąższ
-łyżka mąki kukurydzianej/ skrobi ziemniaczanej
-1/3 szklanki zimnej wody
-stewia lub inny słodzik
-cynamon, imbir, kurkuma
Dodatki:
-u mnie babka płesznik i kruszone ziarno kakaowca (do dorwania w lidlu!) więcej o właściwościach babki przeczytacie tutaj (KLIK!)
Wykonanie:
Startą marchew wrzucamy do garnka i zalewamy po połowy poziomu wodą. Dusimy do miękkości ( jeśli czas was nagli użyjcie jednodniowego soku marchwiowego, wystarczy go wtedy podgrzać). Dodajemy sok,miąższ z pomarańczy, przyprawy i stewię. Skrobię łączymy z zimną wodą i dokładnie mieszamy. Przelewamy ją do garnka i mieszamy, gotując na małym ogniu aż do uzyskania odpowiedniej konsystencji. Gotowe!
Tak przyrządzony kisiel zawiera pokłady beta-karotenu, który zadba o waszą skórę i przedłuż dzielnie zdobytą w wakacje opaleniznę, zapewni prawidłowe funkcjonowanie wzroku, wzmocni odporność, oraz wspomoże leczenie trądziku i opóźni pojawienie się zmarszczek. Dodatkowo w czasie przeziębień ochroni was witaminą C, wspomoże układ trawienny błonnikiem i doda energii. A to wszystko w ok. 150kcal. No to..
Smacznego !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz